Page 532 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 532

Podchodzi do szafy. Wyjmuje otwartą butelkę wina firmy Karmel i napełnia
           kieliszek po brzegi. Wlawszy go w siebie jednym ruchem, nagle czuje, jak w jego
           umyśle zapala się lampka. Nie, to nie jest przekleństwo – brak domu, niemożność
           zagrzania nigdzie miejsca, śmierć żon, nieposiadanie dzieci. To znak z nieba –
           znak jego wybraństwa! Nalewa sobie jeszcze raz pełny kieliszek wina Karmel
           i ponownie pochłania jednym haustem. Czuje przypływ wspaniałej mocy w całym
           ciele. Tak jak zniszczył tę wstrętną butelkę – tak zgładzi wszystkich wrogów,
           którzy chcą powstać przeciw niemu i jego ludowi. Nie na darmo jego imię to
           Chaim. Chaim znaczy życie, a życie to zwycięstwo. Nagle w oddalonym lustrze
           dostrzega swoją postać, więc prostuje się, patetycznym gestem podnosi rękę
           z pustym kieliszkiem w kierunku majestatycznej twarzy ozdobionej lwią grzywą
           srebrnych, potarganych włosów i woła: – Lechaim !
                                                    4


                                            *


             Noc sylwestrowa.
             Droga Miro,
             Jestem niemal pewny, że moje listy nie dochodzą do Ciebie. Widzę, że ludzie
           wokół patrzą na mnie jak na wariata, który pisze donikąd. Moi przyjaciele – Gutman
           i Szafran – biorą te listy ode mnie z poważną miną. Zanoszą je do Czerwonego
           Krzyża, płacą za znaczki, ale ja wiem, że za moimi plecami wzruszają ramionami.
           Pomagają z przyjaźni, bo nie chcą mi odmówić tej przyjemności. W ich oczach
           jestem przecież inwalidą. A co by było, gdybym nagle przestał być wariatem i nie
           napisał już ani jednego listu? Byłoby źle, moja droga. „Kontakt” z Tobą jest jedyną
           rzeczą, która pozwala mi zachować spokój, dzięki czemu mam przewagę nad
           moimi przyjaciółmi, którzy są załamani, każdy na swój sposób.
             Żal mi ich. Coraz bardziej pogrążają się w bagnie i nie mają niczego, co by ich
           stamtąd wydobyło. Gutman przestał malować. Powiada, że ma ważniejsze rzeczy
           na głowie, dając mi wzrokiem do zrozumienia, że bardziej zajmują go „hiszpań-
           skie namiętności” . Ogranicza się jedynie do zaopatrywania domu w prowiant
                          5
           i węgiel oraz do wyruszania w każdy poniedziałek i czwartek na poszukiwanie
           pracy. Wieczorami, po godzinie szpery, miałby jeszcze sporo czasu, aby zająć
           się tym, co mogłoby go utrzymać w równowadze. Ale spakował pędzle, aby „nie



           4    W tym miejscu w oryginale pojawia się gra słów, gdyż Lechaim to zawołanie, które nie tylko pełni
             funkcję toastu (z hebr. za życie), ale jest też zwrotem, który można rozumieć jako zawołanie ozna-
             czające „za Chaima”, „za pomyślność Chaima”, co w istotny sposób wzmacnia pewne rysy cha-
             rakteru Rumkowskiego, celowo wydobyte przez autorkę powieści.
    530    5    Hiszpańskie namiętności – prawdopodobnie chodzi o prokomunistyczne sympatie bohatera.
   527   528   529   530   531   532   533   534   535   536   537